Przed jednym z bloków na moim osiedlu rośnie yuka. W tym roku musiała się czuć rzeczywiście silna, bowiem zapowiedź kwitnienia budziła pełen oczekiwania pięknego kwiatostanu zachwyt. [zdjęcia 1-4]
Wczorajsza ulewa z silnym wiatrem nieco przygięła dzielną yukę. Nie złamała jej jednak. Gdy zatrzymałam się przy niej dzisiaj rano, pomyślałam z nadzieją, że osoby zajmujące się zielenią na moim osiedlu znajdą sposób, żeby wesprzeć yukę. [zdjęcia 5-6]
Już pięć godzin później dowiedziałam się, że owszem - znalazły! [zdjęcia 7-8]
Co myślała sobie osoba, która w taki sposób "pomogła" roślinie?